Londyn w jeden dzień

Jak można być w Wielkiej Brytanii i nie zahaczyć o Londyn? Ano można, ale zawsze można nadrobić zwiedzanie Londynu i to za grosze. 

No dobra, może nie grosze a funty, jednak nadal – tanio. Pamiętam swój pierwszy wypad do Anglii kiedy to odkryłam Megabusa. Ten tani odpowiednik National Express dopiero wchodził na rynek i tak właściwie to uratował mi życie (ale miało być o Londynie!). Tak czy inaczej- Megabus czy jego polski braciszek PolskiBus są dla mnie gwarancją taniego wypadu. Wystarczył jeden rzut oka w kalendarz i rozkład i już wiedziałam, że jadę za kilka funtów do stolicy 😉

Wyjazd i powrót zaplanowano na nieludzką porę, ale czego się nie robi dla powiększenia kolekcji wspomnień? Niestety zapomniałam, że makijaż robiony o trzeciej nad ranem i tak rozmaże się w trakcie podróżniczego snu, jednak kto by się tym przejmował? Przecież w końcu zwiedzę Londyn bez ciężkiego plecaka na plecach!

Znacie powiedzenie angielska pogoda? Nie wiem skąd pomysł, że to tylko deszcz, przecież słońce też świeci, jednak prawdą jest, że gdy zrywa się wiatr to wiedz, że coś się dzieje- przychodzi zmiana pogody.Na szczęście prawie cały piątek był słoneczny, więc od samego rana szlajałam się po Londynie z prawdziwym bananem na ustach.

Najstarsza kawiarnia Costy i Katedra Westminsterska

Bardzo chciałam odwiedzić pierwszą w Londynie kawiarnię Costy i odwiedziłam to maleństwo – czas tutaj jakby stanął w miejscu a kawę wydają tutaj w całkiem niepozornym kubeczku, który mogliście już widzieć instagramie.

Uzbrojona w kawę mogłam już zwiedzać, więc padło na Katedrę Westminsterską. Było dość wcześnie, więc mieliśmy okazję pozwiedzać z przewodnikiem w bardzo kameralnej grupce (a później zostaliśmy tylko my) – genialne rozwiązanie oglądać te wszystkie kaplice i dowiedzieć się o ich historii, zdobieniach, sponsorach etc. Polecam!

 

Zmiana warty i Buckingham Palace

Zmiana warty to podobno niezłe show, które warto zobaczyć. Zgodnie z planem udało się nam przybyć w okolice Pałacu Buckingham przed 11:00, jednak ilość ludzi dookoła sprawiła, że nie miałam ochoty stać całą godzinę i wgapiać się w czyjeś plecy. Poszliśmy więc dalej, przecież jestem zbyt niecierpliwa by czekać. Był to bardzo dobry wybór, bo na strażników natknęliśmy się gdzieś po drodze 🙂

 

A pójdziemy na Trafalgar Square? 

No, byliśmy i nawet nie zauważyłam, że jest to miejsce, które chciałam zwiedzić. Tak że jeśli znajdziecie się przed ogromnym muzeum i będziecie mieć koło siebie lwy – jesteście na Trafalgar Square 🙂

 

Mały Ben, Westminster Abbey, London Eye i Greenwich 

No właśnie, przejeżdżając obok budynku parlamentu wydawało mi się, że Big Ben faktycznie jest duży, jednak zmieniłam zdanie. Mała ta wieża i tyle!

Zaraz przy budynku parlamentu znajdziecie też Westminster Abbey, które naprawdę urzeka wyglądem (zwłaszcza wieczorem, kiedy widać małe, kolorowe, podświetlone witraże w oknach).
 

W okolicy London Eye znajdziecie pełno stoisk, kawałek dalej jest całkiem uroczy targ (w kierunku Waterloo), więc z głodu nie umrzecie 🙂

Przejażdżkę London Eye tym razem odpuściliśmy, za to wyrobiliśmy kartę Oyester i wybraliśmy się tramwajem wodnym do Greenwich, które było moim “must see”. W trakcie rejsu widać wszystko jak na dłoni a jeśli traficie na słońce – można się zakochać. Z uwagi na słońce padające centralnie w oczy nie pozostało mi nic innego jak chłonąć wszystko dookoła bez aparatu.

Jeśli chodzi o Greenwich to znajdziecie tam m.in. uniwersytet czy obserwatorium. Nie oznacza to jednak, że nie ma darmowych atrakcji! Wystarczy wdrapać się na górę by zobaczyć sporą część miasta. Tradycyjnie tutaj też turystów było sporo, a pogoda powoli zaczynała pokazywać, że już czas iść dalej.

Jeśli chcecie zobaczyć z bliska wiewiórki – weźcie orzeszki. Ja na to nie wpadłam i nie udało mi się zrobić zdjęcia z tak bliskiej odległości z jakiej bym chciała.

I inne miejsca…

Zwiedzanie bez mapy, z nakreśloną listą co chcemy zobaczyć jest po prostu świetne! Szwendając się tu i tam zobaczyliśmy po drodze King’s College, Market Borough czy St. James’s Palace. Niestety takie atrakcje jak Tower Bridge czy Tower of London widzieliśmy tylko z daleka, bo pogoda już pchała nas na kieliszek wina (albo i dwa), ale nic straconego 🙂

 

Mojej misiowej czapce tak się spodobało w Londynie, że postanowiła zostać w metrze i pozwiedzać sama. No trudno, niech się bawi dobrze. Gdzieś przy stacji Waterloo znaleźliśmy indyjską knajpkę, w której zjedliśmy jakąś specjalność szefa i poznawaliśmy londyńskie ulice po zmroku.

 

Co prawda plan, choć luźny, obejmował wiele miejsc w Londynie, ale zwiedzanie to nie świński galop a póki co nie uciekam stąd, więc na pewno uda mi się zobaczyć całą resztę 🙂 A może macie jakieś miejsca godne polecenia, które powinnam uwzględnić przy kolejnej wizycie?

Martyna Tadrowska - wulkan energii. Kocham alpaki, uczę hiszpańskiego i robię za korpobiurwę z HRów :) Mocno mnie nosi, chcę spróbować ile się da i co chwilę wymyślam coś nowego. Zapnij pasy i czytaj mnie tutaj i oglądaj na yt. Co sobie będziesz żałować :)
Posts created 155

0 thoughts on “Londyn w jeden dzień

  1. Haha, śmiesznie się czyta o mieście w którym się mieszka:) Nigdy nie widziałam zmiany warty!:(
    Szkoda misiowej czapki, jest naprawdę urocza!:) Następnym razem koniecznie wybierz się do jakiegoś muzeum, może British, no i jakiś park – Hyde Park albo Richmond (ale tam można zginąć na pół dnia), gdzie są jelenie.:) No i przejedź się kolejką Emirates Air Line nad rzeką – bilet kosztuje tylko 4 f:)

  2. Super, dzięki, uwzględnię 😀 Nie sposób wszystkiego zobaczyć w kilka godzin 🙂 Jelenie mam u siebie w mieście – tak uroczy park niedaleko domu, że czekam na wiosnę 🙂

    A jeśli chodzi o misioczapkę to liczę na to, że jeszcze będą i kupię nową a ta będzie zwiedzać dalej 😛

  3. Ach,takie wypady są świetne:) sporo udało Wam się zobaczyć jak na taki szybki wypad 🙂 super, że jesteś zwolenniczką zwiedzania bez spiny-w taki sposób zawsze natrafi się przypadkiem po drodze na ciekawe i nieplanowane atrakcje 🙂
    Najbardziej ciekawo mnie Big Ben, serio taki mały? 😀

  4. Zasada jest prosta- jedziemy się szwendać i zawsze gdzieś dojdziemy 😀 Big Ben zawsze wydawał mi się duży, ale to jednak maleństwo jest w moim odczuciu (albo mam spaczone pojęcie wielkości) 😀

  5. Byłam w Londynie kilka razy i lubię to miasto. Tylko mogłoby rzadziej padać 😛 Parki są super, mosty, muzeum narodowe. Może następnym razem w końcu skuszę się na przejażdżkę London Eye? Chociaż ta cena odstrasza… Fajny, pozytywny wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top