A Ty, żyjesz jeszcze w realu?

Gdzieś pomiędzy natłokiem obowiązków a tymi wyczekanymi, uroczymi chwilami relaksu pojawia się myśl: czy ja jeszcze żyję w realu? Czy wszystko musi być udokumentowane, spisane, okraszone lajkami i komentarzami? Umiem jeszcze działać bez komputera i publiczności? 

Czasem nachodzi mnie taka refleksja- po co właściwie mam robić zdjęcie mojej ulubionej kawie i temu ślicznemu kawałeczkowi ciacha, kiedy właśnie siedzimy razem a moje myśli w końcu przestały biec torem “praca, muszę, jeszcze to i to”. Zapadam się w wygodnej, miękkiej kanapie i zachwycam swoją wyjątkową spontanicznością. Wystarczył jeden telefon, by po pracy, w tym śmiesznym, “biznesowym” kubraczku zatopić się w rozmowie o minionym dniu, pogadać, pośmiać i kompletnie zapomnieć o całym świecie. Także tym wirtualnym.
Dni ostatnio pędzą jak szalone, dzieje się coraz więcej i czuję, że czas na hamulec. Dzień wolny spędzam w parku chodząc po błocie i wypatrując jeleni. Odpoczywam, zbieram energię na kolejne boje, których z pewnością nie zabraknie. To kolejny dzień, kiedy zapominam o przejrzeniu mediów społecznościowych.
Chcę nadrobić zaległości lecz nagle stwierdzam, że to nie ma sensu. Przejrzałam tu i ówdzie i stwierdziłam, że zalała mnie taka ilość informacji, że spasuję. Teraz siedzę w fotelu, popijam herbatę i zastanawiam się jak wiele się w ostatnim tygodniu wydarzyło. Całe mnóstwo. I chociaż czasem mam ochotę podzielić się wszystkim ze światem- póki co sobie odpuszczę. Może moja sobota offline sprawiła, że znów zalogowałam się do rzeczywistości a może ten filmik?

A Ty, żyjesz jeszcze w realu? 

Martyna Tadrowska - wulkan energii. Kocham alpaki, uczę hiszpańskiego i robię za korpobiurwę z HRów :) Mocno mnie nosi, chcę spróbować ile się da i co chwilę wymyślam coś nowego. Zapnij pasy i czytaj mnie tutaj i oglądaj na yt. Co sobie będziesz żałować :)
Posts created 155

4 thoughts on “A Ty, żyjesz jeszcze w realu?

  1. Chciałam sama prowadzić pięknego instagrama. Wiesz, starbucksowe kawki na białym tle, jakie ostatnio kupiłam buty, perfumy i stwierdziłam, że jest to idiotyczne. Próbując robić takie fotki czułam się dziwnie, w konflikcie ze sobą. Nie mam ochoty szykować śniadania i tła pół godziny wcześniej, specjalnie do zdjęć. Jeśli mam ochotę na brzydkie parówki z keczupem, to jem i nie cykam fotek. Oczywiście nie mam zamiaru krytykować osób, których połowa życia sprowadza się do dodawania fotek na Insta. Jeśli sprawia im to przyjemność, niech to robią, ale ja jednak wolę przeżyć to życie bardziej "off". Dużo siedzę w Internecie, ale wolę ten czas spędzić na czytaniu wartościowych artykułów niż oglądanie setnego podobnego zdjęcia…

  2. Dlatego ostatnio skupiłam się na "tu i teraz – po prostu żyj i ciesz się chwilą" zamiast łapać je i wrzucać w sieć jedna po drugiej. Chyba ten czas offline dobrze człowiekowi na duszę robi 🙂

  3. Da się jeszcze żyć w realu. To co ja publikuję w sieci to jest jakieś może 3% z życia 😉 Mam faceboka do kontaktu z ludźmi, a bloga do komentowania rzeczywistości i dzielenia się niektórymi spostrzeżeniami 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top