Tysia patrzy i rozmyśla – związki #2

Związki na pozór to te rzekomo idealne. Wiecie, serduszka w statusach na facebooku, słodkie fotki na instagramie. I najlepiej bobasek śmieszek do kompletu. Czasem nawet im zazdrościmy, bo wakacje na Malcie, nowe auto i to szczęście od nich bijące, gdy my siedzimy w pracy a jedyne co nas w domu czeka to kotlet 🙂 

I zanim się oburzysz, co w tym pozornego – przeczytaj do końca. Imiona mają charakter roboczy.

 

#Karola

 

Karolina kłóci się po raz kolejny ze swoim narzeczonym o rozrzucone skarpety i bajzel w łazience. Mieszkają razem trzy lata, niedługo ślub. Czasem Karoli się wypsnie że jej Lesio jednak nie jest tak idealny na jakiego go kreuje. Nie sprząta w ogóle, bo uważa, że to zadanie kobiety. O praniu, gotowaniu czy prasowaniu nigdy nie rozmawiają, przecież to ona – kobieta powinna zadbać o dom. Dwa etaty i studia? “Źle organizujesz sobie czas, kochanie, zmień to”- mówi zadowolony Lesiu po kilku godzinach w pracy i opada na kanapę z pilotem w ręku. A Karola biega z wywieszonym jęzorem. Dobrze, że w tym układzie nie ma jeszcze dzieci…

 

#Zuzia

 

Zuzia jest ze swoim partnerem od ponad roku. Nie jestem jednak pewna, czy mogę tego gościa nazwać jej partnerem. Pozornie wszystko pięknie, wielka miłość, wszystko się układa idealnie, cud, miód i orzeszki. Nie jestem znawcą ani ludzi ani ich psychiki ale coś mi nie gra, tylko nie wiem co. Zuzia się skarży (jeśli się ją dobrze napoi alkoholem), że on nie ma dla niej czasu, oczekuje sam nie wie czego i ogólnie, z opisu wynika, że jest despotą. W dodatku wierzy każdemu we wszystko, tylko Zuzia zawsze jest tą niedoinformowaną, głupią gąską i nie może nikomu nic mówić, zgodnie z zasadą, którą się wpaja dzieciom “nie mów nikomu co się dzieje w domu”. Ale przecież co jakiś czas przeprasza i obiecuje poprawę, nie ma problemów z alkoholem, nie bije. W moich oczach znęca się psychicznie, wiele z Was pewnie powiedziałoby wiej, a ona jak na huśtawce – raz chce uciekać, raz zostać.


#Julka


Julia z Kamilem są małżeństwem już od wielu lat,  mieszkają razem, mają już dorosłe dzieci, które wyprowadziły się  już dawno. Małżeństwo nadal mieszka w jednym domu, choć śpi w osobnych pokojach. Nikt nie wie, co dzieje się gdy goście wychodzą. Co ciekawe, gdybyście wpadli do nich na ciacho pomyślelibyście, że to jakiś wzór- są dla siebie supermili, uprzejmi, uczynni, kochaniują sobie, na pierwszy rzut oka nie da się poznać, że są razem… no właśnie, dlaczego? z przyzwyczajenia? bo nie wypada zostawić? dla pozoru? Nie wiem, ale są.

 

#Zosia

 

Młoda mężatka, matka dwójki dzieci. Taki wspaniały mąż, tyle lat razem, dzieci są świadectwem ich ogromnej miłości (sugestie wpadki niemile widziane, Zosia jest wierząca a dzieci pochodzą od Boga, są darem miłości), uśmiechnięte fotki na fejsbuniu. W rzeczywistości ona robi wszystko, użera się z nim i jego rodziną a on w tym czasie nawala gierki na konsolach. Zosia nawet by się wyżaliła, ale ich cyrk już przestał obchodzić innych. To takie rozkoszne małżeństwo z nutką dramatyzmu w postaci zdrad obojga w tle. Tylko maluchów żal, chłopcy z ojcem sobie nie poradzą, ona niby zaradna, daje się zastraszać jego braciom i tak się koło zamyka. Ale focie z wakacji co roku obowiązkowo lądują na zdjęcie w tle!


#Monika


Monika z Przemkiem byli parą “jak stare dobre małżeństwo” nikt nie wiedział, że on groził, że się zabije (pociąg, tramwaj, trucizna, żyletki – pełen arsenał) a ona ulegała i trwała przy nim. Czasem, by pokazać mu, że nie tylko on może mieć problemy z psychiką cięła sobie nadgarstki. Odczuwała przy tym dziwną satysfakcję, choć, jak mówi, sama nigdy by na to nie wpadła. Zostawiła Przemka i poszła sobie układać dalej życie.

Niektóre układy są toksyczne i o tym wiemy. Czujemy to przez skórę, ktoś nam mówi. Jesteśmy dorośli, inteligentni, podobno mamy już swoje poglądy na życie i tachamy całkiem spore bagaże życiowe.  A jednak uczucia robią z nas niewolników. Nie możemy jednak pozwolić, byśmy byli niewolnikami naszej “drugiej połówki” (nie chodzi tu o posklejane pary) powinniśmy patrzeć na nasze dobro i nie bagatelizować sygnałów.
  “Jedyną osobą, z którą na pewno będziesz do końca życia jesteś ty sama.”
Zadbaj więc o siebie 🙂
 
#Marek

Marysia i Marek mieszkali w osobnych miastach, próbowali stworzyć związek na odległość. Kolega Marka miał wiele złego do powiedzenia o Marysi, czego ona nie była kompletnie świadoma. Historie kolegi Marka śmiało mogłyby konkurować z tanimi pornolami, czego Maria nie robiła! Pełen zestaw za dychę. Marek swój rozum miał i, jak mówi, nie było żadnego powodu by miał wierzyć swojemu koledze.

 
Ciekawe ilu z Was by uwierzyło w to, co (negatywnego!) mówią o Waszych partnerach na etapie “poznawania”? 
 

Post scriptum

PS Kotlet z ziemniakami i surówką czy jakiekolwiek inne danie, które druga połowa funduje nam po całym dniu pracy jest najlepszym posiłkiem na świecie. I najlepiej jest cieszyć się tym, co mamy, jasne. Chodzi jedynie o to, że czasami o tym zapominamy i w gorszych chwilach może nam się zdarzyć “a bo Krysia ma takiego cudownego męża i byli ostatnio  w X a na walentynki dostała ogromnego misia a ja nie”, jednak zamiast snuć domysły, co może być toksycznego lepiej uwierzyć, że to czyste szczęście Krysi. I nie pozostaje nam nic innego jak cieszyć się nim wraz z nią 🙂

 

Martyna Tadrowska - wulkan energii. Kocham alpaki, uczę hiszpańskiego i robię za korpobiurwę z HRów :) Mocno mnie nosi, chcę spróbować ile się da i co chwilę wymyślam coś nowego. Zapnij pasy i czytaj mnie tutaj i oglądaj na yt. Co sobie będziesz żałować :)
Posts created 155

0 thoughts on “Tysia patrzy i rozmyśla – związki #2

  1. A ja mam wrażenie, że większość par to jest teraz na pokaz (bo ja mogę go/ją mieć a wy nie), dla kasy (inaczej nazywane "poczuciem bezpieczeństwa"), dla seksu (bo jest mi z nim/nią dobrze w łóżku) czy dlatego, że koleżanki/rodzice/ciocia/babcia namówiły, bo to "taka dobra partia dla Ciebie". Czy oni mają ze sobą w ogóle coś wspólnego? Nie wydaje mi się.

  2. Też tak uważam, a jak ktoś mi mówi coś w stylu:
    – tyle dziewczyn ma chłopaków,
    – widziałam ich na ulicy jak się za rąsie trzymali i śmiali,
    – na imprezie on patrzył tylko na nią i ach miłość mieli w oczach;

    to wtedy odpowiadam, że przecież nie będą się wyzywali od najgorszych na ulicy, albo się bili, albo szli zapłakani – i wtedy słyszę, że jestem tełoretyczka, że pyskuję, że jestem zazdrosna itp.
    A co do zdjęć – to nikt nie za na fejsia zdjęcia jak go mąż/żona pobili, jak jest upocony z mopem, albo jak karar mu się leje z nosa itp.
    Mnie dużo osób postrzega że u mnie jest zajebiście super bo przecież chodzę uśmiechnięta i rozmawiam z ludźmi. Przecież nie będę płakała i mówiła wszystkim jak mi smutno i xle bo i tak nikt nie uwierzy. I nie chodzi o związek bo jestem singielką. I tu też teskty: taaaakaaa jesteś faaajna czeeemu saaaamaaaaa? tyleeee luuudzi ma związki a tyyy wyybrednaaaaa, ty już stara panaaaaa! wpatrzyłaś się w pania X/Y/D które sa same/a to źle, ble ble ble

    gdybyludzie mniej mówili to by było lepiej

  3. Ja mam już wywalone na to, co mówią 🙂 Niech mówią, na zdrowie 😛 Wiadomo, że nie piszę o problemach publicznie ale też nie jest tak, że pokazuję Misia-Pysia i takie "wielkie love" by zaraz na imprezie się poryczeć i przyznać, że mnie wyzywa od szmat i wiem, że powinnam go zostawić bo … (i tu wklej argumenty), a niestety coraz częściej widzę takie przypadki i aż mnie to przeraża!

    A i jestem zdania, że lepiej być singlem niż tkwić w beznadziejnym związku bo "w tym wieku wypada kogoś mieć" 🙂 Jeśli Tobie to nie przeszkadza to dlaczego masz się zadowolić pierwszym lepszym i fundować sobie piekło?

  4. Może zabrzmi to tak, jakbym szukała dziury w całym, ale dlaczego we wszystkich historiach to mężczyzna jest winny?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top