Jeśli jesteś jedną z tych szczęśliwych osób, które miały trzy tygodnie wolnego i nie wiesz jak jutro wrócić do rzeczywistości- witaj w klubie. Nie masz pomysłu jak ogarnąć wszystko dookoła a na samą myśl o zalewie obowiązków robi Ci się słabo?
Też tak mam. Minione dni wykorzystałam na zwiedzanie kraju, czytanie książek, oglądanie filmów i odpoczywaniu. Chodziłam na spacery, spałam, jadłam, słowem – ładowanie akumulatorów pełną gębą i tak mamy już styczeń a jutro muszę wrócić do rzeczywistości po świętach. Nie mam pojęcia jak. Mogę to zrobić na dwa sposoby:
1. Przejąć się wszystkim i zacząć panikować.
Aaaaa nic nie zrobiłam! W domu bałagan, nie mam obiadu, projekty czekają, grama leży, koszule niewyprasowane, tu dopisz co Cię trapi, aaaa tragedia i masakra! I zaczynasz biegać po domu sprzątając co się da, włączasz pralkę, lewą ręką jesz śniadanie, prawą mieszasz zupę a stopą ugniatasz bigos na obiad. Brzmi znajomo? Możesz dać się ponieść tej wizji i podnieść pupę sprzed ekranu i zacząć panikować i nadrabiać zaległości, możesz też najpierw się rozpłakać albo pomarudzić (może coś to da), możesz też
2. Olać wszystko.
Tu jednak istnieje ryzyko, że jesteś podobna do mnie i źle się czujesz z olewaniem czegokolwiek 😉 Wyrzuty sumienia będą zżerać Cię kawałek po kawałku aż w końcu wymiękniesz. Chyba, że postanowienie noworoczne mówi, by olać, ale podejście nie zmienia się ot tak i na pewno nie będziesz zadowolona z tego rozwiązania. Jeśli możesz wszystko olać i nie szkodzi Ci to w żaden sposób wiedz jedno – zazdroszczę podejścia, też tak chcę! Olałam na chwilę a teraz się zastanawiam co zrobić.
Najlepszym wyjściem jest chyba
Zacząć działać z głową akceptując swoje zaległości
Przecież miałam tyle zrobić! Przecież zabrałam wszystko na wyjazd a tak mało zrobiłam! Spokojnie. Nawet jeśli nie zrobiłaś nic – masz do tego prawo. Miałaś wolne! Czasem trzeba odpocząć. Ten tydzień i tak nie będzie tak intensywny – w teorii ma tylko trzy dni robocze. Zrób listę wszystkich obowiązków, które miałaś wykonać (chronologicznie) i zacznij powoli wdrażać się w rytm dnia. Włącz sobie muzykę, która Cię pozytywnie nastroi. Może znienawidzony przez wielu kawałek Iglesiasa?
Zrób coś dla siebie
W międzyczasie ogarnij swoje otoczenie, wypij dobrą kawę/ herbatę czy cokolwiek lubisz, zjedz coś smacznego, słowem: naładuj się pozytywną energią. Masz jeszcze sporo czasu. Jeśli masz możliwość – nie zarywaj nocy. Po co? Będziesz padnięta, jeszcze głowa rozboli i już w ogóle klops 😉 Pocieszę Cię. Logicznie rzecz biorąc jeśli zrobisz dziś to, co musisz mieć gotowe na jutro a jutro to, co na pojutrze wszystko ogarniesz do terminu a w weekend (jak sił starczy) nadrobisz wszystko. No chyba, że sił nie starczy albo dopadnie Cię impreza albo inne formy odpoczynku. A gdy tak się stanie? Nie pozostanie Ci nic innego jak przeczytać jeszcze raz ten tekst 🙂 Nauczmy się odpuszczać, odpoczywać, nie musimy być perfekcyjne 😉
A i nie zapominaj o uśmiechu! Trochę pozytywnych hormonów zawsze się przyda, powodzenia!
Jakie pozytywne zdjęcie! 🙂 Trafiłaś tym postem w dziesiątkę, bo ja mam ogromny problem z tym żeby wrócić do rzeczywistości. Trzy tygodnie byłam w domu, a teraz czas wracać na studia z perspektywą pierwszego egzaminu za lekko ponad tydzień. Miałam się tyyle uczyć w czasie przerwy 😀 Ale zauważyłam, że nauka w domu jest ostatnio dla mnie trudniejsza bo po pierwsze czuję się wtedy trochę jak na wakacjach a po drugie nie widzę moich współlokatorek jak się uczą i nie ma mnie kto motywować 😀 No, ale przynajmniej odpoczęłam i od jutra biorę się do działania! 🙂
Mój notes z notatkami nawet się zalał w trakcie zwiedzania a w głowie nadal nic nie zostało, więc post ewidentnie powstał z potrzeby chwili 🙂 Grunt, że mamy mnóstwo energii na kolejne zmagania, motywatorzy również się znajdą 😀 Powodzenia!
Uwielbiam Twoje zdjęcia ! Są tak bardzo pozytywne że nie raz zazdroszczę Ci tego ciągłego uśmiechu 🙂
Bardzo mi miło, dziękuję 🙂 jest tyle powodów do uśmiechu, że szkoda nie skorzystać 🙂
świetnie napisany post, ładnie wyglądasz na tym zdjęciu 🙂
To jest wpis, którego dziś potrzebowałam! 😀 Rewelacja.
Ja mam taki problem co tydzień po dniach wolnych. Powoli zaczynam mieć dosyć mojej pracy, wykańcza mnie psychicznie i nie pozwala na naukę języków ani czegokolwiek innego bo jestem tak zmęczona, że moje życie ogranicza się do pracy, gotowania, sprzątania i spania – boooooring. Przydałoby mi się trochę energii, bo motywację mam, ale codziennie sobie obiecuję, że "jutro będę mniej zmęczona" a później moja psychopatyczna szefowa wysysa ze mnie jakiekolwiek ślady sił życiowych