Nigdy dotąd nie byłam w Lublinie. Pierwszy weekend września był szansą na odwiedzenie tej części Polski, choć wolnego czasu było jak na lekarstwo. Pobyt zaliczam do udanych i już nie mogę się doczekać kolejnej wizyty!
O tym, że udzielam się w wolontariacie pisałam już tyle razy, że proponuję Wam po prostu kliknąć tutaj. Kilka osób pytało mnie jak dołączyć do Projektora, więc taki tekst pojawi się już w najbliższy weekend (tym razem mam pewność, że net nie zawiedzie). Wracając do Lublina – znalazłam się, wraz z Pauliną i Leną (taka delegacja z Bydgoszczy, jeśli chcecie – możecie dołączyć do dziewczyn w tym lub innym projekcie, dajcie mi znać jeśli jesteście zainteresowani), w gronie 25 szczęśliwców, którzy zakwalifikowali się do udziału w projekcie Mała ojczyzna-wspólna sprawa. Stwierdziłam, że skoro administracja i tak mnie prześladuje to wykorzystam swoją wiedzę i podam dalej, więc się zgłosiłam. Odwiedziłam Lublin, przemyślałam i zaczęłam działać.
Już wiem, że projekt i grę terenową będę realizować w Tucznie. Do gry terenowej, zgodnie z tym, co Wam pisałam na facebooku będę potrzebowała dobrych dusz 🙂 Ale szczegóły podam po projekcie, by móc na spokojnie (powiedzmy) się tym zająć. Postaram się nie zanudzić młodzieży administratywistycznym bełkotem, lecz przedstawić ciekawie, energicznie i na wesoło 🙂
Sporo zdjęć z wypadu znajdziecie na instagramie . W telegraficznym skrócie : poznałam wielu wspaniałych ludzi, świetnie się bawiłam (i nauczyłam nowych zabaw, które na pewno wykorzystam na swoich zajęciach), przeżyłam załamanie nerwowe z marudzeniem i wróciłam pełna energii. Czasem się zastanawiam, czy nie za dużo na siebie wzięłam, ale wiem, że znajdę pomocników do tej świetnej gry terenowej, którą razem stworzymy! 🙂
Szkolenia zajęły nam sporą część dnia. Był czas na integrację i wymianę doświadczeń, zaś wieczory mieliśmy tylko dla siebie. Nie pamiętam kiedy (i czy w ogóle) piłam w plenerze, więc dzikie ale i książece ciemne wydało się być dobrym wyborem. Jak piwo to ciemne!
Miałam megaszczęście – w trakcie naszego pobytu Lublin stał się stolicą smakoszy… Wszystko przez Europejski Festiwal Smaku. Pod osłoną nocy odwiedziłyśmy Browar Perła by zrobić samotrzaska specjalnie dla Was, w końcu nasze trio musi być rozpoznawalne:
Jak widać – gdy nie ma się wystarczająco długiej ręki wygląda się jak człowiek kciuk 😛
Impreza była typową imprezą plenerową – głośno, pełno świateł i alkoholu. Ochrona wyglądała jakby piła najwięcej (o tym też pisałam na instagramie). Moja migrena zdecydowała za nas: wyżłopałyśmy ciemne piwo (i weź tu wybierz z trzech rodzajów, babo!) i poszłyśmy szukać dobrego piwa na wynos 🙂
Gdzieś po drodze znalazłam drzewko z przekazem
“Czem zdobyta? Krwią i blizną” – pasuje idealnie do małej ojczyzny!
W drodze powrotnej rzucił mi się w oczy ten mural:
I billboard z hasłem Wolontariat zmienia świat 🙂 To chyba dobry znak!
Moja spódniczka wygrzebana w second handzie idealnie nadawała się do ujęcia w selfie z windy 😀
fajne piwa 🙂
Ja w weekend też miałam szkolenie ale u mnie w Krakowie.Bardzo lubię się szkolić bo uważam ze dzięki temu możemy się rozwijać i poznawać nowych ludzi.
U mnie takich nie ma i stałam jak ciapa, by coś wybrać 🙂 Uwielbiam szkolenia, wykłady, konferencje, treningi… tylko jakoś czasowo się często nie mogę zgrać. Jak się uda to Kraków też odwiedzę w ramach szkolenia 😉
Fajnie, że działasz i rozwijasz się. Bardzo lubię tak aktywne i pomysłowe osoby, które nie płyną z nurtem rzeki, tylko układają życie po swojemu 🙂
No i cóż za wybór trunków! Jestem pod wrażeniem 😀
Dzięki, strasznie miło się czyta takie słowa 🙂 A co do trunków – cóż, spełniły kryteria, bo piwo ciemne, a nazwy kusiły, więc zasłużyły na wypicie i pamiątkowe zdjęcie 🙂