Miał być piękny dzień.Ustalony co do minuty, tak jak lubię, z kalendarzem w prawej i zegarkiem na lewej ręce. I co? I pstro.Odwiedziła mnie migrena. Coś czuję, że lało całą noc, ale nie jestem w stanie stwierdzić. Dopijam kawę i powoli wracam do świata żywych.